Kiedy w 1572 roku w knyszyńskim dworze myśliwskim, umierał bezpotomnie Zygmunt II August, wokół panował chaos. Wśród licznego dworu królewskiego, znajdowały się również postacie kontrowersyjne, a po latach obrosłe legendą, które los związał z naszym regionem.
Wśród zebranych miał przebywać norymberski medyk i astrolog – Laurenty Dhur. O ile jego nazwisko na pierwszy rzut oka nie wzbudza emocji u czytelnika o tyle, z czasem okazało się, że osoba ta wprowadziła niemały zamęt w życie Zygmunta Augusta i jego dworu.
Założenia renesansowej medycyny wykraczały poza jej dzisiejsze pojmowanie. Dobry lekarz musiał być filozofem, astrologiem i alchemikiem. Sama astrologia i alchemia były oficjalnymi przedmiotami nauczanymi na Akademii Krakowskiej. Jednym słowem był czarownikiem – zawodowcem.
Król Zygmunt zatrudnił Dhura najpierw jako nadwornego astrologa, później jako koniuszego. Zamieszany w skuteczne wywołanie ducha Barbary Radziwiłłówny i pewnie znający wiele innych dworskich sekretów bardzo szybko zyskał królewskie względy. Durus (łac.), znaczy tyle co twardy, stąd prawdopodobnie w następstwie pojawiło się nazwisko Twardowskiego.
Opowieść o nim znamy przede wszystkim dzięki Pani Twardowskiej Adama Mickiewicza. Nie jest to jednak pierwsza zapisana wzmianka o czarnoksiężniku, który paktował z diabłami. Jednym z pionierów w tym temacie był Łukasz Górnicki, bliski i zaufany dworzanin Zygmunta II Augusta.
Zanim jednak Górnicki trafił na dwór, pracował jako pisarz biskupa Maciejowskiego, gdzie na polskie realia przekładał Il libro Cortegiano Baltazara Castiglione. Zainspirowany wpływami literackimi z Niemiec i Włoch wspomniał w swoim utworze o czarnoksiężniku, którego niezwykle tajemnicza postać przysparzała historykom i historykom literatury nie lada problemu. Górnicki przedstawił maga w sposób nieco ośmieszający, co miało zainspirować Zygmunta Augusta do bardziej sceptycznego podejścia do osób zajmującym się fachem magicznym. Zaburzył nieco chronologię wydarzeń opowiadających o Twardowskim i umieścił je w czasach panowania Zygmunta I, tak aby bezpośrednio nie atakować osób należących do królewskiego dworu.
Zygmunt II znany był z zamiłowania do spraw nadprzyrodzonych, stąd darzył maga szacunkiem i zaufaniem. I tak czarownik Jan Twardowski, Mikołaj i Jerzy, bracia Mniszchowie i Franciszek Krasiński pomagali królowi w ważnych sprawach. Przykładem może być wywołanie ducha (i to skuteczne) zmarłej królewskiej małżonki Barbary Radziwiłłówny. Nie wiadomo dokładnie w jaki sposób ukazano postać zmarłej: czy była to sztuczka iluzjonistyczna, czy Twardowski posiadał może zdolności jako medium i nekromanta? Inna wersja mówi o podstawieniu (zimą 1569 roku) łudząco podobnej do pięknej królowej innej kobiety, czyli odpowiednio ucharakteryzowanej mieszczki, Barbary Giżanki.
W rozwiązaniu zagadki pomocne okazały się śledztwa wszczęte po śmierci monarchy. Miały one rozstrzygnąć sprawy dworzan oskarżonych o liczne nadużycia. Zeznania osób z otoczenia króla zapisał ks. Świętosław Orzelski w dziele Bezkrólewia ksiąg ośmioro. I tak okazało się, że ducha królowej wywołano na Zamku Królewskim w Warszawie, zimą 1569 roku. Zygmunt August już od czasów młodości miał interesować się życiem nadprzyrodzonym i sprawkami czarnoksięskimi. U schyłku jego życia, zainteresowanie osiągnęło już poziom obsesji, stąd łatwość w manipulowaniu jego postepowaniem względem różnego rodzaju astrologów i alchemików. Przy braku skutecznych sposobów medycyny tradycyjnej, do leczenia chorej na nowotwór narządów rodnych Barbary, wezwał cztery czarownice.
Król otaczał się osobami o potencjalnie nadnaturalnych zdolnościach, próbując leczyć w ten sposób również samego siebie. I tak na sejmie konwokacyjnym ujawniono, że król zmarł z powodu napojów i czarów, podpisując wcześniej dokumenty, na podstawie których część dworzan znacznie się wzbogaciła. Lista zamieszanych w tajemniczą śmierć Zygmunta Augusta zawierała również nazwisko Durantoviusa.
Uwikłany w sprawy polityczne i znający tajemnice osób biorących udział w manipulacjach chorym królem nigromata, stał się niebezpieczny dla możnych rodów skupionych wokół spraw knyszyńskich. Twardowski – Dhur musiał zniknąć. I tutaj kończy się opracowana źródłowo historia Mistrza Twardowskiego. Można się tylko domyślać, gdzie zniknął. Niewątpliwie Twardowski musiał natychmiast uciekać z Knyszyna. Zbiegł na południe, udając się w kierunku Krakowa, gdzie prowadził swoją tajemną działalność. Droga prowadziła z Knyszyna przez Tykocin, a dalej wśród zaścianków powiatu wysokomazowieckiego. I tam właśnie wieść o astrologu zaginęła.
„Twardowski śpiewający Godzinki” – drzeworyt Michała Kluczewskiego
,,Tygodnik Ilustrowany" 1876, nr 21
Jaki związek ma postać magika z naszym regionem? Otóż król Zygmunt August darzył szczególnym uczuciem Knyszyn i Tykocin. Jak pisał pod koniec XVII wieku Piotr Michałowski (…) chodzi wieść ludu miejscowego, iż Twardowski, ażeby królowa Barbara miała na czym pływać, zrobił diabłami groblę 200 kroków mającą, na stawie dochodzącym do 1,5 mili długości; a wiadomo, że 12 000 niewolnika co było w Tykocinie w trzy tygodnie las wycieli i rzekę płynącą do Jaszonówki mocną zamknęli groblą (…)
Tajemnicze zniknięcie Twardowskiego powiązano z jego piekielnymi kontaktami. Wieść niosła, że w konsekwencji wcześniejszego podpisania cyrografu porwał go sam diabeł Mefistofeles. Legenda mówiła, że sprytny czarownik miał poddać się w Rzymie, czego był świadomy i skrupulatnie omijał Wieczne Miasto. Trafił jednak w końcu… do karczmy Rzym. Gdzie ów przybytek się znajdował? Istnieje kilka znanych miejsc, które wytypowano na miejsce porwania. Jednym z nich jest karczma Rzym leżąca pod Krakowem, gdzie żył i parał się magią Twardowski. Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego… wskazuje nawet cztery karczmy o takiej nawet, jednak może to być następstwo popularnej już pod koniec XIX wieku legendy.
Inna wersja sytuuje tajemniczą karczmę w miejscowości Mystki-Rzym w powiecie wysokomazowieckim. Gdzie dokładnie, tego nie wiadomo. Historyk, Emil Kalinowski ustalił, że w 1577 roku we wsi znajdowały się trzy tego typu obiekty, od których karczmarze zapomnieli zapłacić podatku czopowego.
Według Zygmunta Glogera karczmy budowano w pobliżu kościoła, na skraju lub wewnątrz wsi, ewentualnie tam gdzie akurat było miejsce na jej budowę. Źródło: Z. Gloger, Budownictwo drzewne i wyroby z drewna w dawnej Polsce, Warszawa 1907, s. 88, hasło: karczma.
Według legendy karczma Rzym miała stać w pobliżu wiązu (Ulmus laevis) w zachodniej części gruntów wsi. Rosnący do dziś wiąz, został wpisany w rejestr pomników przyrody przez Radę Gminy Wysokie Mazowieckie w 2013 roku. Podobno rósł już za czasów Zygmunta Augusta, więc może pamięta czasy porwania?
Legenda głosi, że pod wiązem, który dzisiaj jest pomnikiem przyrody
stała niegdyś… Karczma Rzym (fot. M. Brzozowska)
W tym miejscu, obecnie przy drodze śródpolnej, znajduje się wiąz, pod którym mogła znajdować się karczma.
Kwatermistrzostwo Generalne Wojska Polskiego, Topograficzna karta Królestwa Polskiego , 1839-1843 r., arkusz: Ciechanowiec,
Kol.VI Sek.VI, skala 1: 126 000. Źródło mapy: Polona.
Opr. Marlena Brzozowska, Dział Historyczny