Вы находитесь: NIECOdziennik muzealny – Karnawał na wsi i w dużych miastach – gdzie było weselej?

NIECOdziennik muzealny – Karnawał na wsi i w dużych miastach – gdzie było weselej?

NIECOdziennik muzealny – Karnawał na wsi i w dużych miastach – gdzie było weselej?

Вторник
17
Январь
2023

Słowo karnawał prawdopodobnie pochodzi od włoskiego słowa carnavale - ,,żegnaj mięso’’. W języku staropolskim zapusty nazywano ostatkami, lub kusakami/ kusemi dniami lub mięsopustem. Ostatnie określenie występowało już w źródłach w wieku XV, tłumaczy się jako połączenie słów mięsa – opust (pożegnanie). Zapustem określa się pierwsze dni karnawału, a mięsopustem/ostatkami – ostatnie.

Na Podlasiu okres karnawałowy zwano zagawkami (zagawić – zakończyć zapust). Zapusty stanowią okres przejściowy między świętem Bożego Narodzenia a Wielkiej Nocy.

W jaki sposób świętowano karnawał na wsi?

Podstawą karnawału były grupy kolędnicze przebierające się za zwierzęta (tura, niedźwiedzia, konia, kozę, żurawia) i postaci z dalekich krain, nierzadko oprowadzające żywe zwierzęta, z towarzyszącą osobą, ,,cygana’’, ,,dziada’’ i plejady innych bohaterów.

W dawnych czasach kolędnicy oprowadzali żywe zwierzęta, często kozę lub konia. Zygmunt Gloger wspominał o występującym zwyczaju oprowadzania po wsiach dzikich zwierząt:

Wieśniacy bowiem, złapawszy młodego wilka i niedźwiadka, a w braku żywych sami za nie przebrani, obchodzili najbliższe dwory, folwarki, karczmy i chaty. Nagradzanie młodzieży wiejskiej za schwytane wilczęta i niedźwiadki przyczyniało się do tępienia tych pospolitych wówczas a wielce szkodliwych zwierząt krajowych.


Andriolli. Wieśniaczy obrzęd "wodzenie kozy" przed polskim szlachcicem. Zachodnia Białoruś, XIX w.

Kolędowaniem na wsi zajmowały się głównie dzieci z ubogich rodzin, które czekały na poczęstunek od gospodarzy w formie wszelkiego jadła. Chętni do kolędowania z zamożnych rodzin byli często powstrzymywani przez rodziców, a żeby nie obrazić dostojności szlacheckiej familii. Po całodniowej wędrówce po wioskach, kolędnicy spotykali się wieczorami w umówionym miejscu, urządzając wspólną biesiadę z uzbieranego prowiantu. Jedynie przebrany za niedźwiedzia kolędnik pozostawał cały czas w stroju (niedźwiedziem), owinięty grochowinami, pokazując sztuki i dowcipy. Pod koniec zabawy zwyczajem było zapalać grochowiny znajdujące się na niedźwiedziu, a następnie gasić, oblewając wodą.

Zapusty na wsiach były oczekiwanym czasem, do którego się przygotowywano i traktowano jako nieodłączny okres spotkań i wspólnych zabaw.

Jak obchodzono karnawał w osiemnastowiecznej Warszawie?

W dworach zamożnej szlachty i magnaterii stoły ugniatały się od obfitości jedzenia, głównie dziczyzny przyrządzonej w różnych postaciach. Piło się gorącą czekoladę i rozmaite trunki.

Chociaż i w miastach było wielu zwolenników tradycyjnych zapustów, za czasów panowania królów, w Warszawie rozpowszechnił się zwyczaj organizowania publicznych balów maskowych. Pierwsze maskarady odbywały się przy ulicy Piekarskiej 105, było to za panowania króla Augusta II Sasa. Przybywano aby tańczyć, grać w karty bądź przypatrywać się sobie nawzajem w celu odgadnięcia, czyje oblicze ukrywa się pod maską. Na karnawale mógł pojawić się każdy kto miał zamaskowaną twarz.

Drugim atrybutem, oprócz maski, były płaszcze bądź wytworne kostiumy. Niektórzy pozostawali z zasłoniętą twarzą do końca uroczystości. Masek nie zdejmowali przedstawiciele niższych warstw społecznych, np. mężowie, którzy szpiegowali własne żony.

Należało jedynie zakupić bilet, a następnie weselić się do woli i rozmawiać z wysoko urodzonymi. Kowal, kołodziej czy furman mógł hulać na równi z panami. Zamaskowanemu rzemieślnikowi nie odmawiały tańca nawet wielkie panie. Jednak maska nie przysłaniała braku maniery i mowy. Dopóki osoba miała przykrytą twarz, dopóty nikt nie miał prawa powiedzieć złego słowa, nawet jeżeli przypuszczano, że bawiący się pochodzi z niskiej warstwy społecznej.


Pieter Bruegel. Walka karnawału z postem

Cena biletu na karnawał obejmowała światło i kapelę. Przed 1780 r. bilet wstępu kosztował 9 złp. W cenę nie zawsze były wliczone napoje i posiłki. Za wszystkie pozostałe rzeczy płacono w środku. Typowymi karnawałowymi przysmakami były: kanapki z kawiorem lub łososiem, pączki i chrusty (faworki). Do picia białe i czerwone wino, mrożony szampan. Nad spokojem całej imprezy czuwało kilku żołnierzy Gwardii Koronnej.

Miejskie bale, przeznaczone dla zamożnych rodzin, były pretekstem do poznania przyszłej żony lub męża. Często określano takie maskarady rynkiem małżeńskim lub dorocznym targiem na dziewczęta.

Tureccy posłowie z XVII w. rozpowiadali swoim rodakom, że w pewnej porze roku chrześcijanie dostają wariacji i dopiero jakiś proch sypany im potem na głowę w kościele łagodzi takowe szaleństwo. Z kolei staropolscy kaznodzieje określali zapusty rozpustami.

A co Wy sądzicie o zapustach?

Oprac. Stanisław Remiszewski, Dział Etnograficzny

Bibliografia:
A.Gaweł – Zwyczaje, obrzędy i wierzenia agrarne w Białostocczyźnie od połowy XIX do początku XXI wieku, Kraków 2009.
T. A. Pruszak – Ziemiańskie święta i zabawy. Tradycje karnawałowe, ślubne, dożynkowe i inne, Warszawa 2012.
Z. Gloger - Kłosy 1877, nr 606 i nr 607, [w:] PISMA ROZPROSZONE, red. Jarosław Ławski i Jan Leończuk, Białystok 2015
Z. Gloger – Encyklopedia Staropolska, t. IV, P. Laskauer i W. Babicki, Warszawa 1900–1903
Z. Gloger – Encyklopedia Staropolska, t. III, P. Laskauer i W. Babicki, Warszawa 1900-1903