Sie Sind auf: NIECOdziennik muzealny - Historie miłosne sprzed lat

NIECOdziennik muzealny - Historie miłosne sprzed lat

Szukaj

NIECOdziennik muzealny - Historie miłosne sprzed lat

Dienstag
14
Februar
2023

Jeszcze niedawno podstawową formą komunikacji na odległość były listy. Dzisiaj często trafiają do muzeum jako eksponaty i pamiątki dawnego życia. Każdy z przedmiotów, należący do zbiorów ma własną przeszłość, czasem razem z innymi pozwala opowiedzieć historię czyjegoś życia.

Z okazji Walentynek, które przypadają właśnie dzisiaj - 14 lutego, przedstawiamy korespondencję pełną uczuć, złamanych serc oraz anonse poszukujących swojej drugiej połówki.

Walentynki czy Noc Kupały – który z tych dni uważamy za bardziej tradycyjny zależy tylko od nas. Miłość, która powinna być ważna cały rok, w te dni nabiera jednak znaczenia symbolicznego. A motyw miłości i płodności jest stary jak świat.

Jedną z najsławniejszych par byli oczywiście Romeo i Julia. Nieoczekiwane scenariusze w szekspirowskim stylu, jak przeczytamy za chwilę, pisało też samo życie.

W historii Polski odnajdziemy wiele wydarzeń, które powodowane były miłością. Jednym z najbardziej znanych jest historia Zygmunta II Augusta, ostatniego z Jagiellonów na tronie Rzeczpospolitej oraz Barbary Radziwiłłówny. Małżeństwu tych dwojga osób sprzeciwiali się polscy wielmożowie. Wbrew nim król poślubił kobietę z litewskiego rodu. Ich małżeństwo nie trwało długo. Królowa zachorowała i wkrótce zmarła. Zrozpaczony Zygmunt II do końca był przy ukochanej. Po jej śmierci postanowił nawet wywołać ducha Barbary (więcej na ten temat w artykule: NIECOdziennik muzealny - Jana Twardowskiego przygody w Mystkach).

Znana jest też historia miłosna innego polskiego władcy. Uczucia Marii Kazimiery de La Grange d’Arquien, znanej jako Marysieńka Sobieska i Jana III Sobieskiego pozostawiły po sobie spadek w postaci listów, które para pisała do siebie już w czasach gdy Maria Kazimiera była żoną Jana Zamoyskiego. Po śmierci pierwszego męża poślubiła przyszłego króla – potajemnie!

,,Jedyna duszy y serca pociecho, nayślicznieysza y nayukochańsza Marysieńku. Móy tu nocleg zwyczaynie po rozieznym, był bardzo nie dobry. Przyległem sobie rękę u którey zdrentwiały mi palce, z czego porwawszy się ze snu, spadło mi coś de l’épine du dos iusqu’ au croupion, zkąd podobno przypadnie rhumatisme. Ale bardziéy ieszcze poturbował mię był Dupont, który powróciwszy od WMci. Serca mego o dziewiontey w noc, powiedział mi, że z tey turbacyi WMci. Serca mego niepotrzebney, pewnie WMci. Sercu memu zapaść przyidzie. Uniżenie tedy moia Jedyna Duszo proszę, abyś się chciała w tym miarkować, a nieprzeciwić się woli Bożey. Ten nam iako zawsze przyda Aniołów swoich, że da P. Bóg, w dobrym powrócić się zdrowiu (…) Posyłam list nie zapieczentowany do przeczytania, który zapieczętowawszy, każesz WMć. moie serce oddać na pocztę Warszawską. Całuię zatym y ściskam ze wszystkiéy duszy, wszystkie śliczności WMci. Serca mego jedynego’’.

Listy miłosne pisano licząc na odpowiedź, czasem jednak nie była taka jakiej oczekiwano.

List do panny Stefy napisany latem 1930 r. Zbiory Muzeum Rolnictwa C/III/6726/1

,,Jaz N˚1 na rz. Szczarze dn. 25-VII-1930 r.
Panno Stefciu!
Czuje do Pani niczem nieutulowny żal za to, że nie powiedziała mi Pani wcześniej o tem, że jestem natrętny.
Nie wiedziałem i nie sądziłem, że taka dobra i subtelna osóbka jak Pani, potrafi drwić i bawić się kosztem cudzych uczuć, chociaż z drugiej strony przyznaję się do tego, że na prawdę byłem jakiś czułostkowy, sentymentalny, jakiś sztuczny, coś pisałem nie do rzeczy, bajałem i jakiemś życiu, jego celach, jednem słowem androny, banialuki, głupstwa - a to rzeczywiście może znudzić.
Przepraszam uprzejmie i proszę mi wybaczyć za stracony czas przy czytaniu moich listów (jeżeli Pani je czytała), i ze swej strony przyrzekam, że już więcej nie będę natrętny, nie będę nudził ni bredził.
Przyznam się Pani, że bardzo pragnąłem listu od Pani, czekałem z dnia na dzień, jak żak liczyłem dni i przekreślałem je w kalendarzu, chciałem wiedzieć jak zdrowiczko, czy czas mile Pani spędza, o czem Pani myśli i co porabia. Każdy szczególik z Pani życia – czekałem, czekałem, aż nareszcie doczekałem się i dowiedziałem, że -,,Pani sądzi iż za kilka dni będzie Pani miała czas’’. Na ogół wyczułem niechęć pisywania listów i chęć pozbycia się nudziarza – safanduły, więc jestem dość subtelny i pomimo…
Pozostaję zawsze z szacunkiem."

Życie pisze różne historie miłosne. Niestety również te z nieszczęśliwym i tragicznym zakończeniem. Takim przypadkiem jest przytoczona w opracowaniu ,,Historia Ciechanowca’’ opowieść o Marii Wierzbowskiej i Zbigniewie Wolterze. Zbigniew pisał do swojej ukochanej z więzienia ciechanowieckiego:

,,Marysieńko Kochana!
Piszę do Ciebie ostatni ten list spoza krat więzienia. Sama rozumiesz, jakie uczucia szarpią mym sercem w tej chwili. Już więcej się nie zobaczymy, chyba na tamtym świecie. Jutro, najdalej we wtorek, pojadę na Ciarki pod Kozarze. Trochę żal życia. Tymczasem dziękuję Ci raz jeszcze za dobre serduszko i pamięć, o której i po śmierci nie zapomnę, a która była jedyną osłodą ostatnią mych dni.

Nie martw się i nie rozpaczaj, bo tak już widać musiało być, pomódl się czasem na mym grobie, jeśli go w ogóle znajdziesz. Jeśli będą sprzedawać rzeczy po nas, to weź sobie coś na pamiątkę, szczególnie harmonię i psa Azefa, a poza tym co chcesz.

Życzę Ci szczęścia w życiu i w ogóle czego tylko pragniesz, niech Ci się spełni, a wtedy mnie na tamtym świecie lżej będzie, jeśli będę wiedział, że Ty jesteś szczęśliwa. Zrozumiałem, co oznaczały te dwie karty, gdyś mi wróżyła, które stały na przeszkodzie zarówno mnie, jak i Tobie, pewnie mieliśmy wówczas jedną myśl do spełnienia i niestety spełnić się ona nie mogła, trudno, nie zawsze jest tak jak się chce.

Jak tam maciejka, jeszcze jej zapach czuje. Jak tam Jadzia, niech ona czasem mnie wspomni. Pozdrów po raz ostatni ode mnie swoich zacnych rodziców oraz wszystkich znajomych i znajome, by wspomnieli czasem, że był swego czasu na świecie taki Zbyszek, który itd., można Kończyc jak bajkę, gdy będziesz kiedyś swoim dzieciom opowiadała przy kominku po wojnie, w spokojny wieczór na łonie rodziny…

Ja tym czasem kończę i po raz ostatni żegnam Cię. Pa najdroższa.’’

Zbigniew Wolter został rozstrzelany razem z innymi konspiratorami 28 lipca 1943 r. na uroczysku Pałatki. Maria przechowywała list jako pamiątkę rodzinną.

Na poprawę humoru na koniec umieszczamy korespondencję - wycinki prasowe z końca XIX wieku.


Oprac. Marlena Brzozowska, Dział Historyczny

Literatura:
Zbiory Muzeum Rolnictwa C/III/6726/1
N. Tomaszewski, ,,Historia Ciechanowca do 1989 roku’’, Ciechanowiec 2012, s. 365-367.
,,Kurier Warszawski’’, nr 224, 1899 r.