Nie ja biję, palma bije,
wierzba bije – nie zabije,
za tydzień Wielki Dzień,
za sześć noc Wielka Noc…
Niedziela Palmowa tuż, tuż… a my trochę przewrotnie, nie tyle o palmie chcemy mówić, co o wierzbie. Bo jak powszechnie wiadomo, bez wierzbowych witek nie ma tradycyjnej palmy wielkanocnej. Kwitnąca od wczesnej wiosny wierzba uważana jest za symbol odradzającego się życia, zaś w chrześcijaństwie jest znakiem zmartwychwstania i nieśmiertelności duszy.
Wierzby kojarzą się nam przede wszystkim z drzewami. Tymczasem mogą one mieć także pokrój krzewu albo nawet niewielkiej krzewinki. Wszystko zależy od gatunku, a tych mamy w Polsce ok. 30 (nie licząc mieszańców!). Już ks. Krzysztof Kluk pisał o wierzbach: „w ogólności mówiąc Rodzay ten iest ieden z nayużytecznieyszych”. I rzeczywiście nie sposób przecenić wartości wierzby w życiu mieszkańców wsi. Z jej drewna wyrabiano narzędzia gospodarcze i klepki do beczek, korzenie i korę stosowano w farbiarstwie, gałęzie zbierano na opał i wyplatano z nich płoty, z wikliny sporządzano kosze. Ogławiane co roku, rosochate wierzby stanowią typowy element wiejskiego krajobrazu. I choć czasem powiadano, że „w starej wierzbie diabeł mieszka”, była powszechnie znana i ceniona, także ze względu na swoje lecznicze właściwości. Jedną z najbardziej znanych praktyk „prozdrowotnych” związanych z wierzbami było łykanie puchatych bazi pozyskanych - ni mniej ni więcej, tylko z poświęconej wielkanocnej palmy. Zabieg ten miał niezawodnie ustrzec stosujące je osoby przed chorobami gardła. Ludowa medycyna polecała także stosowanie kory wierzby jako leku przeciwgorączkowego, przeciwreumatycznego, pomagającego przy bólu głowy, a zewnętrznie przy trudno gojących się ranach. Stanowiła ona łatwo dostępny substytut kosztownej „kiny” (czyli kory chinowca - leku o którym przeciętny mieszkaniec wsi mógł co najwyżej pomarzyć). W medycynie oficjalnej kariera kory wierzbowej nabrała tempa w I połowie XIX wieku, od momentu wyizolowania z niej salicyny. Do dziś Salicis cortex jest jednym z ważniejszych surowców pochodzenia roślinnego, którego skuteczność nie budzi żadnych wątpliwości. Warto wiedzieć, że korę wierzby można pozyskiwać samodzielnie wczesną wiosną z młodych gałązek, jeszcze przed rozwojem liści, z kilku gatunków wierzb (m.in. purpurowej, kruchej, pięciopręcikowej). Najprostszym medykamentem, który można samodzielnie przygotować z kory wierzby jest odwar, który wykazuje działanie przeciwzapalne, przeciwgorączkowe i przeciwreumatyczne. Działanie tej własnej roboty aspiryny jest co prawda stosunkowo powolne, jednak z drugiej strony - zdecydowanie bezpieczniejsze dla naszych żołądków niż preparaty syntetyczne.
Na terenie Muzeum można spotkać kilka gatunków wierzb. Wierzba Smitha już kwitnie w najlepsze. Wkrótce w jej ślady pójdą następne gatunki, dając wczesny pożytek dla rozpoczynających swoją aktywność pszczół. W dalszej kolejności zachwycają nas „płaczki” nad stawem i poczciwe, stare rosochate wierzby w skansenie. Mamy też cenioną przez pszczelarzy wierzbę trójpręcikową, która kwitnie niezmordowanie przez całe lato… Wierzba - niby zwykłe drzewo, a tyle kryje niespodzianek.